poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Nie mogę się skupić. Na niczym.Chciałabym zasnac i obudzic sie po wszystkim... Po czasie, który wolno idzie, ciągnie się jak żółw w momencie, kiedy powinien mknąć jak zająć by wyleczyć Smutne Serce.
Dlaczego żałuję za decyzję mojego Serca, przecież Rozum dobrze wiedział jaki będzie finał. Tak źle jeszcze nie było. Czuję jak Serce wyrywa się do przodu, chce tam, do Niego... Biedny Rozum, nie potrafi wytłumaczyć, że to nie ma sensu, że Serce biegnie w przepaść bez dna, w otchłań Rozpaczy, gdzie w jej wzburzonych falach tak łatwo się utopić. Ale Serce nie słucha...

Łzy napływają do oczu. To Rozum daje znać, że nie ma już sił. Ja też... Moje ciało zaczyna fizycznie cierpieć. Brak apetytu, zawroty głowy i ta klucha w gardle... Już nie mogę... Chce mi się płakać...

Dlaczego niespełniona miłość tak bardzo boli?
Dlaczego chcąc komuś pomóc otworzyć oczy i udowodnić, że świat wcale nie jest taki zły stojąc u boku i trzymając za rękę ten ktoś wcale tego nie chce...
Proszę Boga o pomoc, ale ma wiele innych ważniejszych spraw...

Nie mogę się skupić. Na niczym. Boli mnie brzuch. Niespełniona Miłość jak pasożyt robi spustoszenie w moim organizmie. Nie mogę wytrzymać... Nie mogę...

Może nie zasługuję na miłość?

Nie chciałabym już nic pamiętać.
Zazdrość, ta cholerna zazdrość....
Czemu się oszukuję? Przecież On mnie nie chce... Kurwa!
Duszę się, brak mi tchu...